Właściwie to potrzebowałam mocnego obrazowego pierdolnięcia, żeby z czymkolwiek tutaj znów ruszyć. Energia z kosmosu zesłała mi na szczęście, czy też raczej nieszczęście - te oto cudo. Ludzie, kurwa, ja wiem, że panuje teraz moda na indywidualizm, tunele, wegetarianizm, Ania Kowalska Photography i inne gówna, pomijając już sam fakt że ogółem wszystko co mainstreamowe jest kurwa złe. Jednak to co dzisiaj nawinęło mi się przed oczy (a nawinęło się niestety dwukrotnie) i sprawiło że pragnęłam w tych momentach wysmarować sobie źrenice psim gównem z trawnika, nie pozostawia mi wątpliwości - 20 latka popierdalająca przez dwa osiedla na hulajnodze, w kozaczkach na obcasach, modnej torbie ze złotymi ćwiekami, wełnianej czapce-pandzie i jakieś skromne 2 rozmiary za dużej koszulce z zespołem, którego przecież kurwa i tak pewnie nie słucha, stała się dla mnie Ikoną nie do obalenia przez żadne inne bóstwo. Wystarczyłoby żeby do tego zestawu dorzuciła leginsy galaxy i uznałabym cały ten widok za niesmaczny żart. Granica kosmosu nie została jednak przekroczona, a bogini stylówy pewnie jeszcze nie raz ukaże się w swojej kreacji z modnych internetów na toruńskim Rubinkowie. Apeluję o ostrożność i zapraszam za niedługo do następnej notki, na szczęście krótszej, bo blog miał być przecież ze śmiesznymi w chuj rysunkami rodem z kwejka, a nie z pierdolamentem o życiu.
Przecież tylko bibliotekarze czytają tyle tekstu co tu jest, a oni chyba na wymarciu już XD
Trochę zwała, nie dość, że jestem na wymarciu to jeszcze ukrytym bibliotekarzem :((
OdpowiedzUsuńJa to pierdolę, przeczytałem tylko ostatnią linijkę, a później już nie czytałem żeby uniknąć bibliotekarstwa.
OdpowiedzUsuńJa tak samo tyle, że ze śmierci
OdpowiedzUsuń